Czy dyskopatia to wyrok?


Czy dyskopatia to wyrok?
2020-04-16
Z dyskopatią boryka się coraz większa część społeczeństwa. To dolegliwość, którą obarcza się winą za ból kręgosłupa i pleców. Tymczasem może okazać się, że ma on swoje źródło w zupełnie innym miejscu. Dzięki holistycznemu spojrzeniu na organizm, wizyta u osteopaty rozwiewa wszelkie wątpliwości.

 Powszechne schorzenie

Patrząc z perspektywy osteopaty na pacjentów trafiających do gabinetu z powodu dolegliwości bólowych, bez wątpienia najwięcej z nich skarży się na bóle kręgosłupa. Biorąc pod uwagę częstotliwość występowania symptomów, na pierwszym miejscu można postawić odcinek lędźwiowo-krzyżowy, następnie szyjny i na końcu odcinek piersiowy. W każdym przypadku ból jest wyjątkowo dokuczliwy, co sprawia, że pacjenci starają się znaleźć jego przyczynę. Gabinet osteopaty zwykle nie jest pierwszym miejscem, do którego się udają. Kiedy w końcu tam trafiają są już zaopatrzeni w różne badania obrazowe, takie jak prześwietlenie (RTG), rezonans magnetyczny (MRI) czy tomografia komputerowa (TK).

Najczęściej wykonywanym badaniem do oceny stanu kręgosłupa wykorzystywany jest MRI, który pozwala na zdiagnozowanie nieprawidłowości w budowie tkanki kostnej, jak również tkanek miękkich, takich jak mięśnie, więzadła i tego co najbardziej nas w tej chwili interesuje – krążków międzykręgowych. Osteopata zwykle ma więc do czynienia z pacjentem „zdiagnozowanym”
i najczęściej za przyczynę dolegliwości uważa się wypuklinę lub przepuklinę (czyli dyskopatię), która na owym rezonansie została stwierdzona. Należy nadmienić, że według różnych źródeł dotyczy to aktualnie 50-80% społeczeństwa.

Czym jest dyskopatia?

Dyskopatia to, najprościej rzecz biorąc, zmiany strukturalne krążka międzykręgowego. Jego prawidłowa budowa charakteryzuje się tzw. jądrem miażdżystym (galaretowata struktura ułożona centralnie w krążku) oraz otaczającą jądro silną otoczką, zwaną pierścieniem włóknistym (zbudowanym z włókien kolagenowych i elastynowych). Pierścień ten jest cieńszy w tylnej części, co powoduje pęknięcie właśnie w tej okolicy i powstanie dyskopatii. Podczas degeneracji krążka jądro miażdżyste przemieszcza się w stronę pęknięcia, co prawie na każdym opisie rezonansu określane jest jako „wypuklina prawo lub lewo stronna z uciskiem na worek oponowy lub korzeń nerwowy”.
W teorii jest to niemal dosłowne wskazanie sprawcy bólu kręgosłupa. Dodatkowym objawem może być promieniowanie do pośladka, pachwiny, kolana, a nawet stopy.

W tym momencie należy szybko sprostować! - W rzeczywistości w bardzo niewielu przypadkach właśnie ta „sławna” przepuklina (dyskopatia) jest powodem dolegliwości bólowych. Oczywiście może nim być, ale symptom znacznie częściej jest problemem wieloczynnikowym. Właśnie dlatego należy postrzegać organizm całościowo i podczas terapii zwracać uwagę na inne systemy, m.in. układ trawienny, oddechowy czy obciążenie stresem – wyjaśnia Kamil Śnieciński, osteopata i fizjoterapeuta Systema Centrum Zdrowia.  

Etapy dyskopatii

Określamy cztery etapy uszkodzenia krążka międzykręgowego.

W gabinecie osteopaty można spotkać pacjentów z krążkiem w I, II lub III etapie uszkodzenia. Mimo takich zaburzeń w prawidłowej budowie „dysku” udaje się na tyle wspomóc regenerację organizmu oraz zbalansować działanie wyżej wymienionych systemów, że pacjent przestaje odczuwać jakiekolwiek dolegliwości. Ostatni, najbardziej skomplikowany poziom uszkodzenia krążka, czyli tzw. sekwestracja, nie jest zbyt często spotykana w gabinetach osteopatycznych. Pacjenci, u których została stwierdzona zwykle decydują się na interwencję chirurgiczną. Warto jednak nadmienić, że nie wszyscy na zabieg się decydują. Co natomiast dzieje się z pozostałymi, mniejszymi uszkodzeniami? Czy owe przepukliny po terapii zanikają lub chowają się z powrotem? Czy można je wepchnąć na miejsce? Choć właśnie takiego efektu oczekuje większość pacjentów, odpowiedź brzmi NIE. Osteopaci i fizjoterapeuci nie mają fizycznej możliwości, żeby za sprawą badania palpacyjnego dotrzeć tak głęboko do struktur kręgosłupa. Trzeba mieć na uwadze to, że takie zmiany nie tworzą się z dnia na dzień. Nie powstają wskutek dźwignięcia czegoś ciężkiego, co pacjent często opisuje jako „wypadnięcie dysku”. Taki proces degeneracji i stopniowe wysuwanie się jądra miażdżystego trwa latami. Na to trzeba sobie „zapracować”, co sprawia, że terapia też musi trwać w czasie. Niemniej objawy można ograniczyć lub wyeliminować całkowicie, ale trzeba sobie zadać pytanie - na jak długo to wystarczy? Jeśli pacjent nie zmieni swoich codziennych nawyków, tj. nie zapewni sobie aktywności ruchowej, wciąż będzie wykonywał ciężką pracę fizyczną, która znacząco obciąża kręgosłup (np. praca biurowa), nadal będzie poddawany czynnikom stresowym, a jego sposób odżywiania wciąż będzie określać słowo „śmieciowy”, to efekt terapii utrzyma się krótko, a czasami będzie wręcz niemożliwy do osiągnięcia.

Pomoc w najtrudniejszych przypadkach

Abstrahując od terapii, jest jednak dla pacjentów nadzieja. Fachowo zwana jest spontaniczną regresją dyskopatii. Weźmy pod uwagę ten odcinek kręgosłupa, który stwarza najwięcej problemów, czyli odcinek lędźwiowo-krzyżowy.  - O dziwo okazuje się, że najlepiej na spontaniczną regresję reagują przypadki najcięższe, bo stwierdzono ją u 96% przypadków sekwestracji dysku (IV stopień) i w 70% ekstruzji dysku (III stopień) – tłumaczy K. Śnieciński. Mniejsze uszkodzenia, czyli ekstruzja podlega regresji w 41% przypadków (II stopień), a wypuklina (I stopień) w 13% przypadków. Dodatkowo stwierdzono, że do całkowitej regresji dyskopatii doszło w 43% przypadków sekwestracji i 15% ekstruzji. Analizując te statystyki można odnieść wrażenie, że im gorzej, tym lepiej dla pacjenta. Nic bardziej mylnego. Mówimy tu o regresji dyskopatii, a nie o stopniu odczuwania bólu, a to dwie różne kwestie i nie możemy między nimi wstawić znaku równości. Czy do spontanicznej regresji dyskopatii mogłoby dojść, gdyby nie zmiana codziennych nawyków, o których była mowa powyżej? Oczywiście, że NIE. Mimo, że ten proces dzieje się samoistnie, to trzeba mu to umożliwić.

Co zatem można zasugerować pacjentowi, który właśnie dostał wynik swojego rezonansu magnetycznego i czyta w nim „wypuklina”, „przepuklina”, „dyskopatia”, „ucisk na korzeń” lub „ucisk na worek oponowy”? Nie, nie musi kłaść się na miesiąc do łóżka. Korzystniej jest skontaktować się ze swoim osteopatą lub fizjoterapeutą w celu określenia przyczyn dolegliwości bólowych, bo czynników powodujących ból może być co najmniej kilka, a dyskopatia wcale nie musi być tym wiodącym.
Po terapii należy bezwzględnie zastosować się do zaleceń terapeuty, bo taka współpraca może zaowocować tylko jednym - poprawą zdrowia pacjenta.

 

Nadesłał:

My Way Media
http://www.mywaymedia.pl/

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl